poniedziałek, 21 lutego 2011

Moss broni Roberta

Kiedy opadły pierwsze emocje związane z wypadkiem i wiemy wszyscy, że życiu Kubicy nic nie zagraża, wylała się nagle fala krytyki odnośnie lekkomyślności naszego kierowcy. Wiele osób nie waha się komentować decyzji Roberta o, ich zdaniem niepotrzebnym, starcie w rajdach. Jednak znajdują się też tacy, którzy bronią naszego kierowcy. To między innymi sir Stirling Moss, 81 letni legendarny były angielski kierowca F1.


Kierowcy wyścigowemu wolno ścigać się w tym, w czym tylko do cholery mu się podoba - odpiera zarzuty wobec Roberta - Ludzie mówią: nie powinieneś robić tego czy tamtego. A ja mogę się z tym nie zgadzać. Do cholery, kierowcy wolno ścigać się w czym tylko mu się podoba, kiedy mu się podoba i tam gdzie tylko tego zapragnie. O to przecież chodzi, więc mówienie o nieodpowiedzialnym zachowaniu Kubicy jest całkowicie nie na miejscu.
W 1962 roku uległ wypadkowi w Goodwood co zakończyło jego karierę. Przez pół roku niektóre części jego ciała były sparaliżowane, a w śpiączce znajdował się przez miesiąc. Nigdy nie zdobył tytułu mistrza świata F1 i do dziś jest nazywany najlepszym w historii kierowcą, któremu to się nie udało.

- Moja kariera zakończyła się w dość miernym wyścigu, nie jakimś szalenie ważnym. Ale sporty motorowe są trudne i niebezpieczne, a każdy rodzaj ścigania się jest istotny - uważa sir Stirling Moss nie żałując jednocześnie tego, w jaki sposób podchodził do wszystkich wyścigów, nie tylko w bolidzie F1.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz