To, że newsy ze świata F1 roznoszą się po serwisach informacyjnych tempem błyskawicy jest rzeczą normalną. W końcu dla grona fanów bezpośrednio zainteresowanych tematem bycie na bieżąco jest ważne. Tak samo jak dla ludzi piszących i tłumaczących newsy z F1 ważna jest rzetelność i dogłębna wiedza o temacie. Jednak wypadek Kubicy, naszego jedynego i pierwszego polskiego kierowcy w Formule 1 odbił się echem nie tylko w mediach " zainteresowanych", ale i w ogólnych. Nic złego w tym, że w "Wiadomościach" czy w "TeleExpressie" pojawi się krótki materiał o wypadku. Nie widzę nawet nic złego w tym, że
TVN 24 ( który nota bene jest stacją wyłącznie informacyjną ) poświęcił kilka dni na opisanie i analizę tematu, zapraszając przy tym do rozmów sporo osób: lekarzy, rajdowców, sportowców czy sprawozdawców sportowych. Jednak podpinanie się pod ten temat osób nie znających się na rzeczy budzi we mnie niesmak. Najbardziej rażącym tego przykładem jest artykuł "Kubica u laureatki" autorstwa Pani doktor Magdaleny Środy.
Pomijając wstęp pełen żalu i jęków na temat obecnej i przyszłej ramówki TVN 24, Pani Środa na wstępie przyznaje się do niewiedzy o sukcesach i osiągnięciach Roberta, co nie przeszkadza tej Pani obszernie i krytycznie wypowiadać się w temacie. Zawsze wydawało mi się że, studia uniwersyteckie (poza wiedzą rzecz jasna) dają człowiekowi umiejętność korzystania ze źródeł w celu uzupełnienia brakującej na dany temat wiedzy. Jak się okazuje, nie wszystkim udało się tę umiejętność posiąść, czego skutkiem jest oburzenie Pani Środy:
"Gdy ja - jako kierowca - pozwalam sobie na przekraczanie granic prawa, a zwłaszcza zdrowego rozsądku, jestem okrutnie karana przez drogówkę mandatem, utratą punktów i ogólnym pohańbieniem. Gdy to robi Kubica, mówi się mi w TVN 24, że ma taką pasję, a pasja to wszak piękna rzecz (Kubica walnął w barierkę nie w ramach przewidzianych kontraktem czynności zawodowych, ale jako pasjonat szybkiej jazdy, w czasie wolnym)."
Już tutaj opadają ręce w skutek totalnej niewiedzy, niezrozumienia i - co najgorsze - braku logicznego myślenia. Każda średnio inteligentna i rozgarnięta osoba zdaje sobie sprawę, że rajd drogowy nie jest slalomem po drodze między bogu ducha winnymi obywatelami jadącymi spokojnie do kościoła w niedzielę. Odbywa się on na zamkniętej, wydzielonej i specjalnie zabezpieczonej drodze. Owszem, miejskiej, ale na czas rajdu ( a konkretnie w tym wypadku - na czas odcinka specjalnego ) wyłączonej całkowicie z ruchu publicznego. Na tak wydzielonym odcinku nie obowiązują przepisy ograniczenia prędkości, bo jest to rajd, a nie wyścigi w czołganiu. Wygrywa pierwszy na mecie.
Co do pasji Kubicy - rzeczą powszechnie wiadomą jest jego zamiłowanie do rajdów. I owszem, może on "walnął w barierkę" w czasie wolnym, ale na pewno nie tylko jako pasjonat szybkiej jazdy i bynajmniej nie koliduje to z kontraktem o czynnościach zawodowych. Kubica jest sportowym kierowcą zawodowym OBECNIE startującym w F1, ale mającym za sobą bogatą i okraszoną wieloma sukcesami przeszłość w innych seriach wyścigowych. Gdyby jego obecny kontrakt z zespołem Lotus Renault GP posiadał klauzulę zakazującą mu udziału w rajdach, Kubica nie mógł by startować. Ale jak fani wiedzą, zespół nie zdecydował się zabraniać Kubicy takich startów.
Po tych żalach na temat niesprawiedliwości wedle prawa, czas na żale o niesprawiedliwość społeczną.
"Gdy Kubica paskudnie łamie sobie kości, minister Kopacz oświadcza, że w Polsce czeka na niego profesjonalna, darmowa - jak się można domyślać - rehabilitacja. Gdy dajmy na to, profesor taki jak ja lub jakikolwiek inny człowiek o temperamencie mniejszym niż nasz sportowiec łamie sobie kości, nikt, a zwłaszcza minister, niczego mu nie proponuje, choć Kubica żyje za granicą, składek ZUS zapewne nie płaci, do biednych nie należy, a profesor (czy to przed czy po reformie min. Kudryckiej) należy do społecznych pariasów, choć mieszka w kraju i składkę opłaca."
Zastanawiam się, skąd Pani Środa wie, że Kubica składek nie płaci i jak jest bogaty. Zagląda mu do PIT-u czy może tak sobie "logicznie" wywnioskowała? Nawet jeśli Robert nie płaciłby składek, to z tytułu jego osoby i jego pasji do polskiego budżetu leci sporo kasy. Od początku startów Roberta w F1 znacznie skoczyła oglądalność transmitowanego w każdy weekend wyścigowy Studia F1 w stacji Polsat, co zwiększyło tej stacji dochody, które jak wiemy są opodatkowane i kasa leci do budżetu. Gdy Robert jeździł w zespole BMW Sauber, sprzedaż tych samochodów bardzo w Polsce wzrosła. Oddziały firmy BMW w Polsce miały większe dochody i odprowadzały - rzecz jasna - podatek do budżetu. Analogiczna jest sytuacja z obecnym zespołem Roberta, mającym w nazwie Renault.
Ale pomijając nawet wymierną finansową korzyść dla Polski, pozostają jeszcze korzyści nieprzeliczalne na walutę. To promocja Polski w królowej sportów motorowych Formule 1, która jest oglądana i ma fanów na całym świecie. Dlatego nie dziwi mnie oferta minister Kopacz, bo o ludzi, przynoszących Polsce międzynarodową dumę, trzeba dbać.
Jestem mocno zdegustowana popisem Pani Środy, bardziej pasującym do referatu trzecioklasisty, a nie do publicznego artykułu autorstwa osoby z wykształceniem uniwersyteckim. Jednak rozumiem powody Pani Środy do pisania takiego artykułu, gdyż już od jakiegoś czasu nie było nic o niej słychać, więc zastosowano stary chwyt łapania się czegokolwiek, nawet jeśli nie ma się o tym nie tylko bladego pojęcia, ale i chęci by choć trochę zagłębić się w temat, o którym się pisze, by pisać z sensem i prawdę, a nie uprawiać grafomanię.
Nie jedyna pani Środa "dobiera" się do tematu dla zaistnienia, a szumniej rzecz ujmując dla rozgłosu!
OdpowiedzUsuń